Do tego machając jedynie ręCymami. Hah da się, i to jak! A to za sprawą gry "The Fight", obsługującej move i dedykowanej konsoli PS3. Sama gra to gniot jakich mało. Rozwój statystyk postaci poprzez powtarzanie tych samych, smętnych treningów to jakiś mało śmieszny żart. Nie jesteśmy premiowani spektakularnymi wygranymi po których ledwo zipiemy, a waleniem w gruchę... (jeden z dostępnych treningów). Zakupy nowych spodni, bluzek, butów ... mogli se wsadzić gdzieś. Zero fabuły. Problemy z kalibracją. Trudność wykonywania ciosów specjalnych, kieprawa fizyka i animacja.
Mimo wszystko są 3 rzeczy które rajcują w tym tytule niebywale. Soundtrack, oddający brudny klimat ulicy i motywujący do walki. Danny Trejo, który odwalił kawał dobrej roboty i wypada na tle tego całego bełkotu jak baton wśród paluszków. Oraz, co najważniejsze, możliwość spocenia się przed TVikiem. Wydawałoby się, że takie zwykłe machanie kończynami górnymi nie jest w stanie wywołać w nas, ludziach uczucia, zmęczenia czy też spocenia. A tu proszę, nasze zaangażowanie premiowane jest tygodniowym zakwasem. Po 3 godzinkach wytężonych walk o szacunek na dzielni, następnego dnia miałem problem z podtarciem się :P I to jest fakt. "W sumie to nawet polecam bo zabawa jest przednia jak się człek naumie".
Stuff do obczajenia
-
Dawno nikt tutaj nie publikował posta. Dawno w nic nie grałem... bla bla bla. Tak całkiem na serio, w czasie kiedy nie mogliście się doc...
-
Limbo to inaczej otchłań. Sfera piekła zarezerwowana dla osób nieochrzczonych czyli głównie dzieci. Jest formą przejściową. Czyśćcem prz...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
no gierka fazowa :D.
OdpowiedzUsuń