Stuff do obczajenia

28 lutego 2011

Mordo ty moja! to znaczy Ryju ty mój...


  Pojawił się teaser kolejnej, 3 już odsłony Ninja Gaiden. Wracając pamięcią do jedynki, przelatują mi siarczyste bluzgi... dlaczego? Bo jedynka była kurewsko trudna! Może nie jestem jakimś wirtuozem palców(ek) i wyczucia, no ale bez przesady tak. Kto grał ten pewnie wie, a kto nie, jeżeli ma nerwy ze stali i wyczucie sapera może spróbować. A ninja wyglądał obłędnie, wtedy, a i dzisiaj potrafi doprowadzić do opadnięcia kopary.



 Wiem, że teasery to tylko małe zwiastunki, które równie dobrze mogłyby być obrazkiem. Ale jednak czegoś się od nich oczekuje, akcji, klimatu.  A tu co??... że niby 3 jebnięcia w glace? w moją glace? i że Ryu pokaże ryja ... nie mogę się doczekać...

Bo liczy się rozpiździel! Dziwki, koks i surowe mięsko czyli ...

  Dzisiejsze produkcje z szczytów top list mają jeden wspólny mianownik. Szybka akcja! Nie robi się już gier dla "wczutasów". W których każdy zaułek trzeba zbadać i w pewnym momencie stwierdzić "nie wiem co dalej?". Ostatnim takim tytułem w jaki dane mi było poszpilać był Morrowind. Nie jestem pewien jak się ma do niego Oblivion czy nadchodzący Skyrim, ale patrząc na inne dzieło Bethesdy to jest F3 widać pewne ograniczenia. Fabularne, quest'owe, ekwipunkowe oraz rozwojowe postaci. Z jednej strony dobrze ale z drugiej... czegoś tu brak.
  Kończąc dzisiaj pierwszego Uncharted'a - wiadomo inna to kwestia gdyż un nie jest rpg'iem ale przygodówką-akcji - widać drogę w którą podąrzają dzisiejsze killery. Szybka, bezstresowa(chociaż czasami.I.), piękna, brutalna, rozwałka. Rozpierducha na całego. Zajebiste to oczywiście. Karmimy się obrazami nie z tej ziemi ale skomplikowanie tytułu woła o pomstę do nieba. Gry się teraz bardziej przeżywa. Gracz wczuwa się w postacie, historie i brnie jak taki tępy ogór przed siebie skręcając czasami w lewo, czasami w prawo. Porównajcie sobie pierwszego Silent'a z nowym Shattered Memories. O zgrozo. Skąd to się bierze? Trudniej jest zaprojektować bardziej skomplikowaną pozycje czy kozackiego fpsa, którego się przebiega i która pozycja bardziej rajcuje? Hah, te dwa pytania są zbędne. Gdyż najważniejsze jest, która się lepiej sprzeda. Sorry, ale rynek rozwija się w kierunku jakim sprzedają się gry. Gdyby CoD 4 nie sprzedał się w takim nakładzie może nie byłby standardem auto-healing a gdyby nie fenomen Res 4 quick-time'y wcale nie byłyby tak popularne. 

  Faktem jest ze to gracze determinują kierunek rozwoju w jakim podąrzają producenci. Oczywiście oni też mają wiele do powiedzenia i szukają niszy albo świeżego podejścia- ot taki nadchodzący "Journey". Wszystkie te zabiegi mają na celu uprościć rozgrywkę, ukłon w stronę każuali. Z kolei upraszczanie jej doprowadza do szalonych filmowych akcji w każdej najnowszej produkcji. Dobrze to czy źle? Oceńcie sami. Jedno jest pewne i na un tego doświadczylem. Przy tak natężonej akcji, szybkich levelach i auto-save co chwila, trudno się oderwać od gry. Tak jak od dobrego filmu. Trzeba go zobaczyć do końca. Teraz.

Powrót do korzeni

   Dawno mnie tutaj nie było. Tak to jest czasem z graczami, że jak wpadną w nałóg, to mogą zniknąć na dłuuuugi czas. A że ja graczem hardcore'owym się nazywam, tak też hardcorowo się nakręcam na jakiś tytuł. Pewnie myślicie, że gram w Killzone'a? Bulletstorma? Nic z tych rzeczy. Nigdy nie zgadniecie (chyba że wiecie co jest na screenie obok :P) Obecnie gram w... The Longest Journey!

   Od dawna mnie niosło na przygodówki. Przypominają mi stare czasy. Jack Orlando, Broken Sword, Wacki, Larry 7. Właśnie w te cztery tytuły grałem kiedyś i naprawdę wspaniale się bawiłem. Żyłem wciąż z cholernym przeświadczeniem, że umyka mi całe ogromne bogactwo, wielka spuścizna gier przygodowych, których nawet na własne oczy nie widziałem. Wraz z pojawieniem się niedawno nowej, ale zachowanej w oldschoolowym klimacie gry Gemini Rue, coś we mnie pękło. Postanowiłem zbadać temat. Potężny i wymagający. Wiem o tym. Ale właśnie tego mi brakuje w współczesnych grach. Wyzwania, historii, oraz emocji. Odnalazłem to wszystko właśnie w Najdłuższej Podróży. 


   Pierwsze zetknięcie z przygodą było trudne. Chciałem od razu szybko biec, rozwikłać zagadki w ekspresowym tempie. Przytłaczała mnie ilość tekstu, długość dialogów, oraz mozolne oglądanie każdego przedmiotu. O rozwiązywaniu zagadek nawet nie wspomnę. Ale nadeszła refleksja: "To nie ten typ gry!". Tutaj wszystko toczy się w innej atmosferze. Nigdzie nie muszę biec w trybie natychmiastowym, nikogo zabijać, nikogo ratować. Nareszcie mam spokój.

moon

26 lutego 2011

Mini-recka: Bulletstorm


Bulletstorm - PC, XBOX 360, PS3 (People Can Fly)

- Gra z "jajem". Jest luźno i zabawnie.
- Pasująca do konwencji fabuła.
- System skillshotów
- Ładna grafika
- Skromne i chaotyczne multi
- Niska inteligencja przeciwników
- Niedoróbki graficzne i kilka bugów


Średnia ocen na necie: 
Gamerankings - 82,61
Metacritic - 84


moon

Mortal Kombat II i utracone dziewictwo


   Był taki czas na świecie kiedy dzieci wyrywały sobie nawzajem kręgosłupy, nabijały się na kolce, szlachtowały mieczami, paliły, oblewały kwasem i raziły prądem. Wszystko to odbywało się podczas jednego wieczoru, pod jednym dachem, z rodzicami za ścianą... Tak. To bez wątpienia szalone lata '90, które nie były tylko czasem panowania dresu i disco polo, ale także okresem łupania w MORTAL KOMBAT. To dokładnie wtedy traciliśmy dziewictwo i dowiadywaliśmy się skąd dokładnie leje się krew i co zrobić by urwać koledze czache. Do dziś nie wiem jak to się stało że Mortal Kombat był taki popularny wśród "złotej młodzieży". Dzięki brutalności? Mam nadzieję, że nie tylko :)


   Mortal Kombat to przede wszystkim mroczny klimat i realistyczna, digitalizowana grafa. Wtedy sądziłem, że lepszej grafiki już nie wymyślą :) (Miłe rozczarowanie oczywiście przyszło całkiem szybko). Pal sześć grafikę. Muszę jednak przyznać, że w Mortala grało się głównie po to by zapodać koledze, ku jego rozpaczy, efektownego fatala. Możliwości było całkiem sporo i do dziś pamiętam m.in. miażdzenie czachy przez Jaxa. Gorzej z możliwościami manualnymi, bowiem grałem na amigowym joysticku, na którym "wyrzeźbienie" porządanej sekwencji graniczyło z cudem. Na całe szczęście istniały już listy ciosów. Wspominam tutaj głównie niezapomnianego Secret Service #21 i #22, ("glanowanie maski", "jajecznica", "odór z ust" - nazwy ciosów które do dziś się pamięta!), którego odpowiedni egzemplarz każdy z nas trzymał na kolanach (pod warunkiem, że kolega nam go wogóle oddał).


   W skrócie: Mortal był mroczny, brutalny i trudny, ale na urodzinowej imprezce z kumplami, gdzie popijając lemoniadę i dogryzając ostatni kawałek tortu, cała zgraja podwórkowych kumpli całkowicie oddawała się takim czynnościom jak dekapitacja... i świetnie się bawiła. I oto chodziło. Czy mamy spaczoną psyche? To były inne czasy i mimo swej brutalności i realistycznej wtedy grafy, gra dalej wyglądała jak gra.

moon

24 lutego 2011

TES V: Skyrim wreszcie pokazuje swoje wdzięki!

   Czekam na tę grę. Po prostu nie mogę się już jej doczekać. To nic, że system jest już wyświechtany, a rozgrywka oklepana. To nic, że smoków zabiłem już setki, czarów rzuciłem tysiące. Kładę na to. Ja już chcę tam być! Zabić kolejnego smoka. Wracać traktem do miasta, otoczony wściekłą śnieżycą,  by sprzedać zdobyty łup. Przygotowywać się do kolejnej wyprawy do zapomnianych, prastarych ruin, przycupniętych gdzieś w niedostępnych zakątkach gór.  W dupie mam klasy postaci, grafikę, nowości w systemie. Ja chcę tam być ze względu na KLIMAT! I to dosłownie :) Obczajcie film. Koniecznie.



PS: Tak naprawdę nic w tym filmie ciekawego nie ma. Jest tylko klimat. Szczegół w tym, że taki jaki sobie w RPG wymarzyłem...



moon

Rzecz o czerwonym objawieniu

   To stało się na imprezie. Takiej normalnej, zwykłej, gdzie się siedzi przy konsoli i obala paletę browarów we dwóch. Siedzielismy razem z baxem i miętosiliśmy pada od PS3. Na ekranie przewijał się: Uncharted, Force Unleashed II, God of War III, Enslaved, Dead Space 2. Wszystko fajnie, dynamicznie, była rozwałka i pożoga. Lecz to nie miała być normalna impreza. Tego wieczoru spłynęło na mnie objawienie. Przyszedł do nas czerwony zwiastun miodności i staroszkolnego gameplay’u. Jak go poznałem? Dzięki odpowiedniej dawce promili nabrałem odpowiedniej perspektywy i dystansu. Mój mózg, wycieńczony trwającym świętem ku czci Bachusa właściwie nie pracował, lub robił to absolutnie bez wdzkięku. Normalka. Młóciłem w „killerskie” gry, przeciwnicy padali jak muchy, a ja coraz bardziej się nudziłem. Objawienie nadeszło zupełnie niespodziewanie. Braciak zarzucił: „A widziałem Mariana Galaxy? Pokażę Ci!”. Odpalił przyczajone cicho w kącie Wii i po chwili przyszedł do nas zwiastun miodności i staroszkolnego gameplay’u. Na naszych michach pojawił się uśmiech. …

Marian niszczy. Bardziej niż Nathan, Kratos, Starkiller, Monkey i Issac razem wzięci. Zabija ich naskokiem, po czym biegnie po kolejną gwiazdkę…

moon

23 lutego 2011

Let's Tanks! O o ou yeah! Let's Tanks!

  "Tanks 1990"- to dopiero była giera. Prowadziłeś czołg, zbierałeś power-upy, waliłeś z armaty i broniłeś orzełka. Cóż więcej potrzeba? Prostota rozgrywki wciągała jak ja smarki w tamtym okresie, ale to multiplayer w tankach szczerzył ryja najbardziej.


 Dorzućcie do tego edytor poziomów i mamy niezapomnianą pozycję. Najlepsze, że nawet dzisiaj potrafi wciągnąć. Naprawdę! Sprawdźcie, najlepiej nie sami i w akompaniamencie lolka lub bronka albo jednego i drugiego. Koniecznie!  

Dlaczego Zabójca nie porwał mi podkoszulka? Otwieramy pastwisko!

  Assassin's Creed. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych tytułów trwającej generacji. Oglądając trailery do części pierwszej niemożna było nie odnieść wrażenia, że (nie)nadchodzi killer. W końcu ten pajac w szacie mnicha to zabójca. Jednak nie zabił gdy się pojawił, a lekko pyrgnął w poślada. Co jest?

22 lutego 2011

Gracze wykorzystają nowy zmysł

   Mamy już kontrolery ruchowe. Mamy trójwymiar. Immersja staje się coraz większa. Grafika i udźwiękowienie coraz doskonalsze. Coraz większa jest też ilość bodźców, które oddziałują na gracza. Na razie gramy dzięki oczom, uszom, dotykowi. Być może w niedalekiej przyszłości będziemy chłonąć gry wszystkimi zmysłami. Zanosi się na to. Za niedługo bowiem, można będzie gry… poczuć. Już w tym roku nabierzemy w nozdrza zapach napalmu o poranku. Czujecie to?

"Po prostu podłącz plug-n-playowe urządzenie do peceta lub konsoli (port USB), by zacząć wyczuwać rozmaite zapachy. (...) W grach wideo zapachy zsynchronizowane są z akcją i aktualnie odwiedzanym środowiskiem. ScentScape wydziela takie zapachy, jak woń lasu, oceanu, kwiatów, dymu"


   Tak o swoim urządzeniu wypowiada się jego producent – Scent Sciences Corporation. ScentScape, bo tak nazywa się to urządzenie, ma zrewolucjonizować rynek. Oczywiście według słów producenta sprzętu. Piekielna maszyna do zapachów ma pojawić się już w drugiej połowie bieżącego roku. Za możliwość poczucia zapachu dogorywających kosmitów będzie trzeba wywalić 69,99 dolarów. W cenę jest już wliczony kartridż z zapachami. Ustrojstwo takie mieści w sobie dwadzieścia ampułek zapachowych, które będzie można ze sobą mieszać i komponować z nich nowe zapachy. Kart wyczerpie się po około 200 godzinach nieustającego wdychania.


   Obczajacie sobie możliwość poczucia zapachu lasu po deszczu? Zapachu brudnych, zimnych gotyckich komnat? Eksplozji, slumsów, burdeli, krwi, zatkanych kibli? Fantazja niesie mnie daleko. Po tym wystarczy dodać już tylko smak, wrzucić nas do metalowej tuby, gdzie pod narkozą będziemy grać we śnie. Nie możliwe? 


Moon

21 lutego 2011

8 gier, które zarządzą w 2011 roku

   Już nie nowy, ale wciąż młody, 2011 rok zapowiada się dla graczy naprawdę zajebiście. Przeglądając ostatnio listę premier, złapałem się za głowę, krzyknąłem "olaboga!" i poszedłem przemyśleć sprawę w ciszy i odosobnieniu. Po chwili namysłu okazało się, że w tym roku napalam się na rekordową ilość gier! Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się czekać jak debil na 8 tytułów, które mają ukazać się w najbliższych 10 miesiącach. Od razu mówię, że u mnie Killzony, Gearsy i inne Bulletstormy nie wpływają na drastyczne zmiany w czynnościach fizjologicznych, ot mogą sobie wychodzić nawet w grudniu po południu. Gry na które czekam to gry z klimatem, nietypowe, lub po prostu kontynuacje serii, które uwielbiam. A oto i one:

Srebrne gody Linka i księżniczki Zeldy!

  Gdzieś w gęstwinie. W ciemnym lesie. Pośród krzewów, krzaczków drzew. Łowił ryby młody elf. I robił to już 25 lat. Link bo tak na niego wołają, od tego czasu prawie wcale się nie zmienił. Dalej wrzuca zielony kubraczek, bomby w kieszeń, miecz na plecy i biegnie ratować świat. By tym oto czynem zaimponować pięknej księŻniczce Zeldzie i posiąść ją na sianku w zamkowej stodole.
  Fabuła jest prosta jak słup i niewiele się zmieniła na przestrzeni 25 lat. Aż dziw bierze, że ratowanie rodzimej krainy i księżniczki nie nudzi nam się przez tyle lat. Nintendo ma na to niezły myk. Gameplay w LoZ'ach jest nie do przebicia. Każda kolejna część powiela pewne schematy ale czuć w nich też pewien powiew świeżości. Starzy wyjadacze chętnie skosztują ulubionego ciasta od dziadka Miyamoto a i niedoświadczonym przypadną do gustu perypetie dzielnego elfa.
    21 luty 1986 roku to czas w którym Link z ferajną zasadził w ogródku elektronicznej rozrywki pierwsze nasiono, dzisiaj to potężne drzewo Deku. Świat nie wyobraża już sobie jakiejkolwiek konsoli wielkiego N bez spiczasto uchatego włóczykija. Otwierajcie bukłaki, nabijajcie faje i ruszajcie w tany!

Mini-recka: Killzone 3


Killzone 3 - PS3 (Guerilla Games)

- Wyczepista grafa
- Kozacki tryb multiplayer
- Dynamika, pomysły, akcja, klimat
- Obsługa Move'a
- Lichy scenariusz
- Króciutka kampania
- Co-op na doczepkę


Średnia ocen na necie: 
Gamerankings - 87,35
Metacritic - 86


moon

20 lutego 2011

Grammy dla gry - Civilization IV

   Wiem, że to już z brodą news, ale może ktoś nie wie, a wydarzenie jest bez wątpienia epokowe. Otóż na tegorocznej gali wręczenia nagród Grammy gry miały swoje przedstawicielstwo. Do nagrody nominowany został główny utwór z Ciwilizacji IV - "Baba Yetu". Mało tego. Twórca tegoż kawałka, Chrostopher Tin, musiał pofatygować się na scenę, by... odebrać nagrodę za zwycięstwo w kategorii "Najlepszy utwór instrumentalny z akompaniamentem wokalistów", którą zdobył ten właśnie kawałek! Nie ma co. Gratulujemy!


PS: czemu IV, a nie V? Bo nominacja jest za płytę tego gościa, która ukazała się w tamtym roku, na której właśnie umiescił "Baba Yetu".


moon

19 lutego 2011

Magiczny świat Machinarium - recka


  Machinarium, przygodówka zapomnianego już, staroszkolnego systemu point&click. Czyli dziadka dla twardych, orzechowych problemów - łamigłówek - takich jak Monkey Island czy Neverhood. Jest niewątpliwie perełką w dobie taśmowej, hollywoodzkiej wręcz produkcji, wysokobudżetowych gier za opasłe miliony. Tak oto czeskie niezależne studio - Amanita Design - postawiło nie na pieniądze a na wizje, artyzm i klimat.

Zrób to sam: Filmowe postery z gier

   Jestem wielkim fanem gier, wielkim fanem kina oraz wielkim fanem plakatu filmowego. Jak widać, nie tylko ja... :) W rozwinięciu posta możecie zobaczyć 10 wypasionych plakatów zmieniających gry na filmy. Enjoy yourself!



17 lutego 2011

Martwa wyspa wysypiskiem zombiaków

   Zombiaków nigdy za wiele. Kiedyś były wolne, snuły się i preferowały mózg na śniadanko. Teraz biegają, skaczą, krzywią ryja, drą go a nawet kminią. Kminią jakby tu Cie dopaść. Biegną za duchem czasu. A głównie za twym zadkiem. Małe dziewczynki też robią furorę w showbiznesie. Mają w sobie przerażającą niewinność i ckliwą brutalność. W tandemie, brutalnie zaabsorbują twoją uwagę. I dobrze, gdyż najświeższy trailer do Dead Island robi wrażenie. Świetnie zrealizowany i szalenie dobrze wyglądający. Narobił mi smaku na ten tytuł. Mniam!

Nowy zwiastun RAGE. Jest na co czekać!

bax z rana bez makijażu. Co on tu kur*a robi? :)
   16 września 2011 roku zanurzę się w brudzie mojego ulubionego, postapokaliptycznego klimatu. Fallout trzeci mnie urzekł atmosferą i designem, ale rozgrywka w tym tytule była cienka jak dupa węża. Mało broni, mało wszystkiego, słaba główna linia fabularna. Wszystko to powodowało, że po opadnięciu emocji, odechciewało się grać. Jednak teraz moja uwaga skierowana jest na nowe dzieło ID Software - Rage! Grafika tej pozycji zamiata, ale co z resztą? Obym tym razem się nie zawiódł a gra nie okazała się lepkim shitem... Tak czy inaczej, Rage to jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie gier w 2011 roku. Już nie mogę się doczekać jak wyeksmituje wszystkie mutanty z pustyni! 



moon

Stare, ale wymiata: Contra (NES)

   Kto z nas nie biegał z patykiem udającym karabin po okolicznych lasach, parkach i skwerach? Kto nie bawił się w komandosów, w skradanie, zakładanie ładunków wybuchowych w szkole? Kto z nas w końcu, nie jarał się Contrą? Ta gra była idealnym, cyfrowym przedłużeniem dziecięcych zabaw, o tyle lepszym, że tam w końcu można było „naprawdę” uratować świat. Contra to dla wielu z nas pierwsza gra w której mogliśmy dać upust swym rządzom, które zalęgły się u nas po obejrzeniu któregokolwiek filmu z nazwiskiem „Rambo” w tytule. Całkiem przy okazji był to także kawałek naprawdę dobrego softu co sprawiało, że młody gracz strzelał, skakał i unicestwiał bez opamiętania. Zapraszam do artykułu, gdzie rozbieram dla was na czynniki pierwsze samą Contrę!

16 lutego 2011

Zrób to sam: Beyond Black Mesa

   Takie inicjatywy pozwalają człowiekowi utrzymywać kondycję psychiczną na przyzwoitym poziomie. Siedmiu przyjaciół udowodniło właśnie, że za 1200 dolców można nakręcić niezwykle klimatyczny film, i zdobyć ponad milion odwiedzin w miesiąc na youtube. Wystarczy pasja i wytrwałość... by w dwa lata zrobić prawie 12 minutowy film w klimacie uniwersum Half-Life'a. Wszystko zostało zrobione amatorskimi środkami, nakręcono amatorską kamerą, natomiast aktorzy to kolesie z podwórka tacy sami, jak ja, czy ty. Zobaczcie koniecznie, a potem marsz do piwnic, strychów i garażów! Zróbcie coś sami!



moon

Gesslerowa niech się schowa! Alicja posieka!

   Gąsieniczka ciach, ciach, ciach. Marcheweczka ciach, ciach, ciach. Biały królik ciach, ciach, ciach. Wściekłe oko z przeżutej przez szalonego kapelusznika filiżanki ciach! chlast! ciach! chlast! chlast! CHLAST!

   Filigranowa, nieletnia, ubrana w sukienkę i popijająca herbatkę z porcelanowej filiżaneczki Alicja to idealny materiał na konkretnego slascherowego madafakera. Kratos wymięka. Alicja nadrabia chorym klimatem, tasakiem i niecodziennym uniwersum. Zbadajcie kolejny teaser prosto z 3 nory białego królika. Zapowiada się nieźle pojebana pozycja :D Ooooo tak!

15 lutego 2011

7 grzechów głównych Mass Effect 2

   Z okazji plagi wszelakich plebiscytów na najlepszą grę roku, którą zapewne zostanie Mass Effect 2, chciałbym się z wami podzielić swoimi uwagami na temat tej niezłej, ale według mnie, nie najlepszej w 2010 roku gry. I żeby było jasne: zagrywałem się w ME2 jak „gupi”. Uwielbiam świat Mass Effecta, jedynkę ubóstwiam. Przeszedłem "dwójeczkę" zadowolony z siebie i gry. Dopiero po czasie naszły mnie pewne refleksje. Oto siedem grzechów głównych niby-najlepszej gry 2010 roku!


14 lutego 2011

EX Ekskluziwy - spojrzenie


   Co jest główną siła napędową sprzedaży takiej a nie innej konsoli? Ręce w górę. Specyfikacja? Może. Design? Czemu nie. Kampania reklamowa? Tak. Ekskluziwy? Na pewno! Potencjalni nabywcy – hardcore gamerzy czy casuale … pstfuuuu! - gracze wybierają konsolę pod kątem oferowanych na ten system gier, których próżno szukać na innych platformach.

12 lutego 2011

Znienacka z niecki niczym okręt wyskoczył...

i przez to ten news tak się dziwnie potoczył... bo...
... cisnął Geralt borem lasem wymaCHUJąc swym mieczasem. A tu niecka, tam szczelina, z lewej okręt, rozpadlina. Nagle wąwóz, jak w pysk strzelił! Oby mnie tu nikt nie zdzielił. Zwątpił wiedźmin szepcze z cicha. Czy ta gadka trochę licha?


    Dumny jestem z CD Projektu. Za Wiedźmina mógłbym prasować im krawaty, przez caałe życie. Ale w życiu nie słyszałem tak ultra dennej gadki na temat tak zajebisty. Bo Polski Witcher jest zajebisty. I z tronu (taki to sedesik raczej ale zawsze) najlepszej polskiej produkcji branży elektronicznego entertaimentu nie zwali go nikt. Długo długo nikt, nie zwali. Polecam obczaić jak się prace maja i jak mega wypaśne są lokacje w wiedźminlandzie. Wsłuchajcie się!



11 lutego 2011

Carpe Nukem !


   Sieć złapała fo(t)kę edycji kolekcjonerskiej do Duke Nukem Forever. Ten zestaw jest szalony! Popiersie księcia mogłoby straszyć w Luwrze a ta masa gadgetów zrobi z Ciebie fanbojka. Postawiłbym sobie takiego Duke'a na werandzie, wiosną wśród żonkili i paprotek prezentowałby się bezbłędnie :D Założę się, że przez te wszystkie lata obsuw rozkminiali fakturę kości do gry albo użyteczność żetonów pokerowych. Mogli dodać farbki albo jakąś kolorowankę. Aaa co!!

bax

10 lutego 2011

Skrzypce w kosmosie! Mansell w ME3!!


   Jaram się! Twórca jednego z najbardziej poruszających soundtracków filmowych w dziejach ludzkości. Clint Mansell, muzyką do requiem dla snu pozamiatał ziemię. Tak sugestywnej, podnoszącej napięcie muzyki tła nie da się opisać w dwóch słowach. KONKRET KURWA! Teraz chce zamiatać galaktykę Mass Effect 3. I bardzo dobrze!
bax

09 lutego 2011

Kolejny krok smoka. Zatrzęsło?


   8 marzec będzie nie do wyjebania. Ale nie tylko dzięki pięknym, krągłym, napalonym. Tego dnia, nasza nędzna cywilizacja będzie mogła zbadać najnowsze dzieło BioWare'u. Tak tak, Dragon Age II. W wersji demon-stracyjnej pojawi się 2 tygodnie wcześniej, 23 lutego (PieCy(c)ki). Zobaczymy gameplay, mechanikę, animacje, poliżemy loda przez papierek. Podrzucam trailer prezentujący klasy postaci jakimi pomordujemy w nowym smoku. Ale ej? Każdy wróbel trąbi, że smażą konsolową pieluchę bez rpgowego zacięcia? ME 2 pokazał, że to też ma racje bytu ale od DA II wymaga się więcej. Dużo więcej! Tylko ja się zawiodłem? P.S. Miejmy nadzieje że to klasy wyjściowe do wielu, wielu profesji...