Stuff do obczajenia

28 lutego 2011

Bo liczy się rozpiździel! Dziwki, koks i surowe mięsko czyli ...

  Dzisiejsze produkcje z szczytów top list mają jeden wspólny mianownik. Szybka akcja! Nie robi się już gier dla "wczutasów". W których każdy zaułek trzeba zbadać i w pewnym momencie stwierdzić "nie wiem co dalej?". Ostatnim takim tytułem w jaki dane mi było poszpilać był Morrowind. Nie jestem pewien jak się ma do niego Oblivion czy nadchodzący Skyrim, ale patrząc na inne dzieło Bethesdy to jest F3 widać pewne ograniczenia. Fabularne, quest'owe, ekwipunkowe oraz rozwojowe postaci. Z jednej strony dobrze ale z drugiej... czegoś tu brak.
  Kończąc dzisiaj pierwszego Uncharted'a - wiadomo inna to kwestia gdyż un nie jest rpg'iem ale przygodówką-akcji - widać drogę w którą podąrzają dzisiejsze killery. Szybka, bezstresowa(chociaż czasami.I.), piękna, brutalna, rozwałka. Rozpierducha na całego. Zajebiste to oczywiście. Karmimy się obrazami nie z tej ziemi ale skomplikowanie tytułu woła o pomstę do nieba. Gry się teraz bardziej przeżywa. Gracz wczuwa się w postacie, historie i brnie jak taki tępy ogór przed siebie skręcając czasami w lewo, czasami w prawo. Porównajcie sobie pierwszego Silent'a z nowym Shattered Memories. O zgrozo. Skąd to się bierze? Trudniej jest zaprojektować bardziej skomplikowaną pozycje czy kozackiego fpsa, którego się przebiega i która pozycja bardziej rajcuje? Hah, te dwa pytania są zbędne. Gdyż najważniejsze jest, która się lepiej sprzeda. Sorry, ale rynek rozwija się w kierunku jakim sprzedają się gry. Gdyby CoD 4 nie sprzedał się w takim nakładzie może nie byłby standardem auto-healing a gdyby nie fenomen Res 4 quick-time'y wcale nie byłyby tak popularne. 

  Faktem jest ze to gracze determinują kierunek rozwoju w jakim podąrzają producenci. Oczywiście oni też mają wiele do powiedzenia i szukają niszy albo świeżego podejścia- ot taki nadchodzący "Journey". Wszystkie te zabiegi mają na celu uprościć rozgrywkę, ukłon w stronę każuali. Z kolei upraszczanie jej doprowadza do szalonych filmowych akcji w każdej najnowszej produkcji. Dobrze to czy źle? Oceńcie sami. Jedno jest pewne i na un tego doświadczylem. Przy tak natężonej akcji, szybkich levelach i auto-save co chwila, trudno się oderwać od gry. Tak jak od dobrego filmu. Trzeba go zobaczyć do końca. Teraz.

1 komentarz:

  1. najfajniesze gry to byla contra i mario. tam wiedziales gdzie musisz isc i zabijac co sie rusza. tam to dopiero byla szybka akcja :D

    OdpowiedzUsuń