Stuff do obczajenia

19 lutego 2011

Magiczny świat Machinarium - recka


  Machinarium, przygodówka zapomnianego już, staroszkolnego systemu point&click. Czyli dziadka dla twardych, orzechowych problemów - łamigłówek - takich jak Monkey Island czy Neverhood. Jest niewątpliwie perełką w dobie taśmowej, hollywoodzkiej wręcz produkcji, wysokobudżetowych gier za opasłe miliony. Tak oto czeskie niezależne studio - Amanita Design - postawiło nie na pieniądze a na wizje, artyzm i klimat.

Dając tym samym produkt, który może i nie zachwyci każdego ale znajdzie swoje miejsce wśród najlepiej zaprojektowanych produkcji ostatnich lat.
Machinarium uwiodło wielu zblazowanych graczy, którzy niejednego headshota wymierzyli w słusznej sprawie.

  A to za sprawą, pięknej i ujmującej grafiki. Tutaj każda lokacja ocieka detalami, a niejedna z nich mogła by zawisnąć na ścianie obok Beksińskiego, Lipowczana czy Yerki. Świat wykreowany w Machinarium to niecodzienne wyobrażenie zardzewiałego, chylącego się ku upadkowi świata mechanicznych robocików. Robocików, tylko z naszego punktu widzenia, gdyż Machinarium to bezkompromisowa wizja stolicy uczłowieczonych kluczy francuskich, tolerująca każdą odmienność i indywidualność. A takich spotkamy na swej drodze wiele. Drodze zagubionego, także egzystencjalnie bohatera. Podrdzewiałego, puszkowato-blaszanego, pozbawionego jakichkolwiek potężnych mocy, nie nazwanego robota. Robota, który to zostaje wyrzucony na śmietnik, by podjąć wędrówkę w celu uratowania miłości swego skorodowanego życia. Cała ta akcja pozwala na surrealistyczny spacer, po wątpliwie przyjaznym świecie. Świecie jakże zagadkowym. Każda lokacja jak przystało na produkcje typu point&click wymaga od nas ruszenia zardzewiałą łepetyną bądź jak kto woli, wyczerpania dostępnych możliwości. Trudna, gdyż wymaga ponad przeciętnej percepcji i groteskowej, czasami wręcz dziecięcej fantazji. Etapom towarzyszą wskazówki, dostępne po ukończeniu prostej, 8-bitowej strzelanki, które pozwolą niecierpliwym ujawnić arkana kolejnych poczynań.


  Warstwa muzyczna trzyma się Machinarium niczym magnes blaszanego psiego ogona. Idealnie podkreślając i dopełniając baśniowo-futurystyczny klimat. Niektóre kawałki, takie jak Underground Party czy Robot Band Song niosą ze sobą pokłady niespożytej pozytywnej energii, a dołączony do oryginału soundtrack, pozwala na ich częstsze odświeżanie. Jedyne co boli, to zbyt krótki czas potrzebny na ukończenie i praktycznie zerowa regrywalność. Machinarium to enigmatyczna imaginacja, nad wyraz logiczna i z artystycznym zacięciem.

  Nie jest, to kolejny Gears czy God of War, gdzie krew, flaki i napakowany skurwiel rozprawia się ze złem w sposób nad wyraz brutalny co oczywiście rajcuje. A cieszy szczerbatą puchę w sposób dużo bardziej wyrafinowany. Ciekawi fakt, że gra oficjalnie wydana w Polsce (co już jest sukcesem) polecana jest przez "Dziennik, Gazeta Prawna". Nie jest to źródło rzetelnej growej informacji, co potęguje uznanie dla Machinarium. Chyle czoła przed twórcami i czekam na więcej tego typu produkcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz