Stuff do obczajenia

14 lutego 2011

EX Ekskluziwy - spojrzenie


   Co jest główną siła napędową sprzedaży takiej a nie innej konsoli? Ręce w górę. Specyfikacja? Może. Design? Czemu nie. Kampania reklamowa? Tak. Ekskluziwy? Na pewno! Potencjalni nabywcy – hardcore gamerzy czy casuale … pstfuuuu! - gracze wybierają konsolę pod kątem oferowanych na ten system gier, których próżno szukać na innych platformach.


   Na przestrzeni niespełna 20 lat każda z wiodących marek wypromowała swoich selerów tych systemów. Czyli tytuły, które sprzedają dany system. Małpki, akrobaci i klauni wyróżniający dany cyrk. Halo na Xboxa, Zelda na N czy Metal na PS. Wiadomo nic na starcie nie jest kultowe. Można jedynie dzięki potężnej dźwigni reklamy ustawić poziom nadchodzącego tytułu na – pożądany, w umysłach graczy. Fakt, dobre gry bronią się same a słabe giną w czeluściach mroku zapomnienia. Oczywiście istnieją też kultowe crapy. Taki superman 64 jest wybitnie zjebana pozycją. I tak zostanie zapamiętany. Akcja w rodzaju Herostratesa.

   Na szczęście są też prawdziwi bohaterowie: Mario, Snake, Master Chief, Link, Kratos … i to oni rządzą umysłami potencjalnych nabywców. W latach 90 podział ekskluziwów miał większe znaczenie, czołowe firmy szukały swoich maskotek i promowały je. I tak oto Sony zapomniało o swoim Crashu czy Spyro. Microsoft nie zajął się Banjo czy Conkerem (do tego skradzionym od N) w sposób należyty. Segi Sonica możemy spotkać wszędzie z wiadomych powodów. Nintendo z kolei ciągnie swoją katarynkę i nie musi kręcić korbką. Mario, Link, Kirby, Samus, Donkey, Wario, Pika i klika podskakują same. I to bardzo wysoko. Warto wspomnieć, że 16 spośród 20 najlepiej sprzedających się gier wszech czasów to koniki z stajni wielkiego N. A Zelda WW, SSB.Melee, Metroid czy RE4 (czasowo) znacząco wpłynęły na sprzedaż konsoli. Słabą zresztą sprzedaż, 21 pchniętych tosterów to pryszcz przy 143,8 milionach czarnych dam Sony. A to też, dzięki ekskluzywom takim jak FFX, Metal Gear Solid, Gran Turismo, Tekken, czy Kingdom Hearts. Teraz brylują Gearsy, Unchartedy i Mariany. Dwie nowe marki i stary wąsaty hydraulik po liftingu, do tego w kosmosie. Dwa konkretne tytuły podbijające ciśnienie, stawiające zegarek i detonujące gały. I Mario. Arcymistrzzensensei jeśli chodzi o gameplay. On jest jak narkotyk, spróbujesz raz myśląc sobie, że Ciebie nie ruszy. I nagle wsiąkasz, wyskakują Ci wory pod oczami, delirka, nie golisz wąsa i sprawdzasz gamerankings.com. A tam 97,5% dla Marianów, i już wiesz, że nie jesteś sam.

   Ekskluzywy zawsze były i będą siłą nośną sprzedaży konkretnych konsol. Ale w pewnym sensie przeżywają kryzys. Firmy produkujące liczą na zysk a ten przy ekskluzywności jest mniejszy z wiadomych powodów. Mniejsza baza potencjalnych nabywców. Chcesz więcej zarobić? Rób multiplatformera! Mam nadzieję, że to chwilowa tendencja. Tytuły ekskluzywne nadają klimat konsoli i jej charakter. Bez nich, te pudła nie miałyby tego czegoś, co wyróżnia je z tłumu. Stały by się szare, pospolite. A Mario na konsoli Sony czy M$ byłby ciosem nokautującym każdego wychowanego w 90’s.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz